Ostatnie miesiące mocno się dały we znaki. Nie tylko nam. Każdy marzył już o tym, aby nosa zza progu drzwi wystawić i pojechać gdzieś dalej, niż do pobliskiego lasu. Choć odkryliśmy w swojej okolicy mnóstwo atrakcyjnych miejsc chcieliśmy odjechać od miejsca zamieszkania więcej niż 100 km. Jak tylko padła propozycja wyjazdu nad morze spakowaliśmy się w 5 minut. Weekend spędziliśmy we Władysławowie. Choć prognoza pogody nie zapowiadała się optymistycznie stwierdziliśmy że zaryzykujemy. Rozpadało się nam dopiero w dzień powrotu do domu.

Atrakcje turystyczne płatne, jak parki rozrywki nadal były nieczynne. Troszkę żałowaliśmy, bo w tych rejonach ostatnio byliśmy jak chłopcy mieli 4 i 3 lata. Minęliśmy ich trochę jadąc autem i tylko wzdychaliśmy. Niestety pandemia mocno pod tym kątem pokrzyżowała nasz plany. Ale nie ma co płakać, znaleźliśmy sobie atrakcje na powietrzu które chcieliśmy zobaczyć i były darmowe.

Zwiedzanie Władysławowa zaczęliśmy od Alei Gwiazd Sportu. jest to deptak który prowadzi nad samo morze. Została tu także ustawiona przestrzenna rzeźba „Korona Himalajów” . Składa się ona z 14 skał symbolizujące ośmiotysięczne szczyty.
Wrażenie zrobił też na nas Rezerwat Słone Łąki i pobliski plac zabaw dla dzieci. Widok z pomostu ścieżki edukacyjnej jest jak z obrazka.

Na obiady wracaliśmy do pensjonatu w którym bardzo polecamy wczasy z wyżywieniem nad morzem. To co zastaliśmy na miejscu odbiegło nieco od tego co znaliśmy wcześniej. Sale zabaw owszem w pensjonatach są, ale klockowiska jeszcze nigdzie nie było. Czeka tam też na Was ogromna niespodzianka o której nie wolno mi mówić:) Chłopcy byli zachwyceni i chcą tam wracać.

Kolejnym etapem zwiedzania była Dolina Chłapowska. Nie długa ale urokliwa. Jest to atrakcja Chłapowa. Ma długość około pół kilometra a głębokość sięga czasem 40 metrów. Spacerując tym wąwozem dojdziemy na plażę. Tam Kuba już nie odpuścił i musiał zamoczyć nogi. Biegał po plaży jak szalony. To co mnie zdziwiło to piasek. Miękki i bardzo jasny. Jak na zagranicznych plażach. Brak turystów o tej porze roku ma też swoje plusy.

Następnie pojechaliśmy na Hel zobaczyć latarnię morską i pospacerować po lesie. Popołudniu już bardzo wiało i tarasami nad brzegiem morza nie pospacerowaliśmy długo. Dużo spokojniej było wśród drzew. Zapach lasu zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem.

Wieczory spędzaliśmy przy kominku.  Znalazłam nawet czas na przeczytanie książki. Biblioteczka w pensjonacie jest zaopatrzona w całkiem fajne tytuły. Chłopcy biegali między pokojem, salą zabaw a klockowiskiem.  Praktycznie nie musieliśmy się nimi zajmować bo mieli co robić. Jeśli tylko planujecie wakacje z dzieckiem we Władysławowie- Pensjonat Wojciech będzie idealną opcją. Wiem, że są organizowane dla dzieci także animacje tematyczne. Moim zdaniem to przede wszystkim dobra baza wypadowa między Helem a Trójmiastem. A dookoła atrakcji bardzo dużo.