Krakowskie ZOO odwiedziliśmy spontanicznie. Nie mieliśmy go w planach. Ale będąc już w mieście stwierdziliśmy, że zrobimy dzieciom przyjemność. Zaparkowaliśmy na płatnym parkingu za 15zł cały dzień. Do Zoo można dojść na pieszo lasem wolskim lub podjechać busem. My podjechaliśmy, a z powrotem na parking przeszliśmy się na nogach. Nie żałujemy tej niezaplanowanej wycieczki. ZOO bardzo nam się podobało. Moim zdaniem jedno z ładniejszych w Polsce.
Już przy wejściu witają nas słonie. A zaraz obok flamingi. Chłopcy biegają od jednych do drugich i spędzamy tu troszkę czasu.
Jak to wytłumaczyć dziecku? Szymek stwierdził, że flamingi się atakują. Niech mu będzie.
Mieliśmy sporo szczęścia bo wszystkie zwierzęta były aktywne. Kotowate biegały po klatkach i groźnie na nas patrzyły. Chłopcy byli zachwyceni widząc lwa na wyciągnięcie ręki.
Czyste, alejki szerokie, brak obawy, że dziecko gdzieś wpadnie do rowu. Dobrze oznaczone. Jedyne czego bym się mogła przyczepić to plac zabaw. Przystosowany bardziej dla starszych dzieci. Barierki do trzymania są wysoko i chłopcy musieli podnosić ręce do góry przy pokonywaniu danej przeszkody.
Żyrafy pięknie pozowały do zdjęć. Większość zwierząt chciała z nami współpracować. Tylko jeden paw rozwinął ogon na środku chodnika i stwierdził, że nie będzie pieszych przepuszczać. Owszem pozował. Obracał się do aparatów w każdą stronę. Ale po pół godzinie każdy już miał go dość, a on się dalej puszył – gwiazda wybiegu.
Kraków to nie tylko stare miasto i sukiennice. Warto zwiedzić to miasto oczami dziecka.
Strona internetowa KLIK