Aquapark w Krakowie pokochają wszystkie dzieci kochające wodę. A jeśli mają jeszcze obiekcje przed wodnymi szaleństwami, może uda się je przekonać. Myślę, że jest to odpowiednie miejsce. Kubuś nigdy nie miał problemów z wodą. Widział i wskakiwał. Szymek oswajał się stopniowo więc i atrakcje basenowe miał serwowane pomału. Zanim trafiliśmy do aquaparku krakowskiego chłopcy zaliczyli już parę basenów. Ten bezapelacyjnie wygrał w opinii chłopców. Tylu atrakcji dla dzieci nie było nigdzie indziej.
Już od wejścia chłopcy się niecierpliwili. Zaraz po odprawie przy kasie ściągnęli buty i koszulki. Nie pomagały tłumaczenia, że za chwilkę jest szatnia. W szatni przebrałam się szybko ja i mąż. Chłopcy jeszcze w drodze ściągali spodenki. Cały czas ponaglani wrzuciliśmy rzeczy do szafki i weszliśmy do hali basenowej.
W szatniach czysto, panie na bieżąco sprzątają. W ubikacjach również. Papieru toaletowego nie brakuje. Nie ma się do czego przyczepić. Szafki są zamykane na zegarki, które służą jeszcze do zakupów na hali basenowej, wejścia na saunę i sprawdzania ile czasu zabawy nam pozostało. My mamy wejście nieograniczone czasowo. To pluskamy się do woli.
Zaraz po prysznicu i wejściu na halę basenową chłopcy wydają okrzyki radości, bo pierwsze co rzuca im się w oczy do trzygłowy smok. Tym razem plujący wodą, a nie ziejący ogniem. Mamie rzuca się w oczy jacuzzi. I już obmyślam plan sprzedania dzieci tatusiowi.
Niestety, muszę poczekać na swoją kolej relaksu. Chłopcy rozbiegają się w różne strony. Kuba zobaczył zjeżdżalnię, a Szymek dinozaura.
Rozdzielamy się. Ja zostaję z Szymkiem bo wiem, że dinozaur utrzyma go w miejscu dłuższą chwilę. Zabawa trwa w najlepsze. Dino chlapie Szymka – Szymek go. Siada na nim i skacze mu po ogonie. Ja w tym czasie staram się porobić zdjęcia i coś nakręcić.
Zaraz obok zielonego gada znajduje się statek z armatkami wodnymi.
Szymek zmienia lokalizację i chlapie dzieci. Zerkam co robi Kuba.
A mój młodszy smyk testuje zjeżdżalnie wszystkie po kolei. Jest ich sporo. Najmniejsza żółta dla maluszków. Ta szybko się nudzi i Kuba wchodzi na wyższy level.
Dwie są dla odważniejszych dzieci i mają skręt. Na nich spędza sporo czasu. I nagle widzę, że tatuś pokazuje mu największą. Fioletowo – niebieską w paski (na zdjęciu widać jej kawałek, na filmie widać doskonale).
Na moment staje mi serce i patrzę czy Kuba się odważy. Nie trzeba mu dwa razy powtarzać. Nie zdążę mrugnąć a on już jest na dole. Szymek przez chwilę obserwuje brata. Sprawdza czy nic mu nie zagraża. I dołącza do niego.
Tropem Kuby zaczyna od najmniejszej ślizgawki i przechodzi coraz dalej. Po chwili ślizgają się we dwóch z największej.
W ramach regeneracji i odpoczynku idą się pochlapać pod żurawia (tak mówią) lub pod grzybek. Chwilę też pływają w kółkach, lecz nie jest to atrakcja największych lotów. Kółka szybko idą w odstawkę. Przy grzybku jest kolejna zjeżdżalnia.
Zielonożółty dinozaur. Zanim zorientowali się że trzeba zjeżdżać i na koniec lądować na nogach, zaliczyli parę nurków pod wodę. Obyło się bez płaczu i pisków. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że oswoili się już całkowicie z wodą. Szczególnie Szymek który oczy musiał mieć zawsze suche.
Widzicie tą zjeżdżalnię żółtozieloną w tle? Tak jest dla nastolatków – co nie powstrzymało Kuby przed zjazdem. Zaciągnął tam tatusia.
Byliśmy też na głębokiej wodzie zobaczyć trzygłowego smoka z bliska. Odwiedziliśmy też jaszczurkę.
O nie – nie pokażę Wam wszystkiego. Nie będzie niespodzianek. A atrakcji jest cała masa. Zdradzę jeszcze tylko, że na brzegu czeka na dzieci statek piratów.
Głód też nam nie groźny. Na terenie hali znajduje się kawiarnia. Przy kawiarni są leżaki. Nie dane nam było poleżeć. Przy tych dwóch urwisach ciągle jesteśmy w ruchu.
Przy każdym basenie i zjeżdżalniach czuwają ratownicy.
Aquapark w Krakowie to baseny o łącznej powierzchni ponad 2000m2. Zajęcie znajdzie tu każdy. Od niemowlaka po seniora. Atrakcje są bardzo dobrze podzielone na grupy wiekowe. Nastolatkom najbardziej przypadną do gustu wszelkie zjeżdżalnie typu rury. Maluszki mają swój raj opisany powyżej. Rodzinnie można także spędzić czas w większych basenach czy rwącej rzece. Strefa relaksu z wszelkimi bąbelkami, masażami bardzo mi się podobała. Jednak aby z niej w pełni korzystać musiałabym być bez dzieci. W pogodne dni jest jeszcze do dyspozycji plaża na zewnątrz.
Aquapark odwiedziliśmy w weekend i było sporo ludzi. W upalne dni każdy szuka ochłody. Mimo tłoku w niektórych miejscach bawiliśmy się świetnie. Spędziliśmy tu parę godzin i chłopcy nie chcieli opuszczać tego miejsca. To chyba najlepsza rekomendacja. Aktualnie krakowski aquapark wygrywa w naszym rankingu basenów w Polsce.
Po wejściu do auta, chłopcy zasnęli w ciągu 5 minut. Jeszcze tu wrócimy.
Zapraszamy na nasz film oraz na stronę aquaparku KLIK:
Zarządowi Parku Wodnego bardzo dziękujemy za zaproszenie.
Urocze miejsce w południowo wschodniej część Zawoi. Park Czarnego Daniela to miejsce gdzie można obcować z tymi zwierzętami. Biletem wstępu jest zakup miseczki jedzenia za 7zł. Kupujemy 4 miseczki i idziemy karmić czworonożne głodomory. Dzieci mają niesamowitą frajdę. W miedzyczasie właściciel opowiada o zwierzętach. Pokazuje różne poroża. Dowiaduję się jak się odbywa proces zrzucania poroża. Brzmi to coś masakrycznie.
Spotkamy tu daniele, owce, konie, lamy i kozę. Wybiegi zwierząt są bardzo duże. Zachowano niemal naturalne warunki w jakich żyją.
Gdyby jeszcze komarów było ciut mniej, byłaby pełnia szczęścia 🙂
Kto nie lubi szaleć na karuzelach ręka do góry? Chyba mało takich. My uwielbiamy. Odwiedziliśmy Rabkoland i testowaliśmy urządzenia po kolei.
Na samym początku chłopcy wskoczyli w małpi gaj. Labirynty i zabawy w piłeczkach to zabawa znakomita i nigdy się nie nudzi.
Gdy udało nam się urwisów wyciągnąć z małpiej krainy poszliśmy na karuzelę. Diabelskie młyny uwielbiamy wszyscy. Nie jest on taki duży jak chorzowski, ale mały też nie.
Zaliczyliśmy parę atrakcji rodzinnych, miedzy innymi pływanie łodeczkami (pontonami). I chłopcy udali się do swojej dziecięcej krainy. Zaliczyli wszystkie karuzele dziecięce, autka, przedstawienia w gablotach i…
Cyrk… tu utknęliśmy na dobre. Przejeżdżaliśmy przez niego parę razy. Bardzo pomysłowo zrobiony. Jedzie się w środku autkiem, a po bokach po kolei włanczają się różne atrakcje. Są klauni, kuglarze, zwierzęta, akrobaci.
Przed cyrkiem wita nas pan przebrany za klauna.
W Rabkolandzie jest bardzo dużo atrakcji dla dzieci. Jest parę rodzinnych i dla dorosłych (samodzielnych nastolatków). Z tych ostatnich ze względu na dzieci nie skorzystaliśmy.
Jak Rabkoland przedstawia się cenowo? Jedna atrakcja to koszt 5 zł. Jeśli kupimy karnet na 10 przejażdżek to zapłacimy 40zł. Dalej drogo? Warto przejrzeć oferty na portalu godealla (klik). Można kupić karnety za 30 zł. Ta opcja wygląda najbardziej sensownie.
Ogrody Doświadczeń imienia Stanisława Lema to fantastyczne miejsce. Chłopcy są już w takim wieku, że zabawy działanie – skutek przynoszą dużo radości. My rodzice bawimy się również wspaniale.
Fizyka nigdy nie była moją mocną stroną, ale jakby w taki sposób była prowadzona w szkołach miałabym minimum 5.
Po wejściu do ogrodów widzimy ogromną przestrzeń. Mój zachwyt wzbudzają ławki. Lubię oryginalne pomysły. A nocą dodatkowo świecą. Muszę sobie to wyobrazić bo jesteśmy tu w samo południe.
Są wycieczki szkolne, ale udaje nam się unikać tłumów. Kubuś ciągnie do dzieci, na szczęście zauważa trampoliny. Chwilę dajemy im poskakać, a w tym czasie dzieci się oddalają. Możemy spokojnie zacząć zwiedzać i korzystać z atrakcji.
Chodzimy między urządzeniami. Penetrujemy wszystkie alejki i wchodzimy gdzie tylko można. Na niektóre urządzenia chłopcy są jeszcze za mali. Za mało ważą i trzeba im pomóc własnym ciężarem ciała.
Każde urządzenie jest dokładnie opisane. Co należy zrobić, co się będzie działo i dlaczego.
Dla ciekawskich są i ciekawostki.
Chłopcy naśladują dzieci, czasem kombinują po swojemu, a czasem rodzice wiodą prym.
Mnie najbardziej spodobała się aleja z lustrami. Choć mogłyby troszkę odchudzać. Wchodząc do kalejdoskopu i widząc się w dziesiątkach odbić z każdej strony, można się nabawić kompleksów.
Bardzo fajnie wygląda aleja z krążkami. Kręciliśmy i wpatrywaliśmy się z zapartym tchem.
Ale numerem jeden była strefa z instrumentami muzycznymi. Spędziliśmy tu najwięcej czasu. Chłopcy tworzyli swoje wariacje muzyczne , a nam puchły uszy. Zabawa na 102.
Nasz film:
Polecamy to miejsce jako formę zabawy, nauki, a przede wszystkim wspólnie spędzonego czasu na świeżym powietrzu.
Koszt wstępu to 10zł/dorośli. Dzieci powyżej 7 lat/ 7zł. Warto się uczyć w szkole – świadectwa z piątkami i szóstkami z fizyki są nagradzane wstępem za darmo.
To był krótki wieczorny spacerek. Dojechaliśmy samochodem do końca ulicy Strążyskiej w Zakopanem i tam zaparkowaliśmy. Znajdują się tu 3 wejścia do Parku Narodowego. Kierujemy się na lewo (na wprost jest Dolina Strążyska). Spacerkiem wzdłuż łąk docieramy do wlotu Doliny Białego.
Dolina Białego na długość 2,5km i powierzchnię 300ha. Można nią dotrzeć na Sarnią Skałę. Nie idziemy aż tak daleko ze względu na porę. Wracamy tą samą drogą jaką przyszliśmy. Chłopcy bawią się po drodze kamykami, patykami. Jest strumyk i stado owiec. Las Biały szumi i maszeruje się bardzo przyjemnie.
Jak najbardziej dolina nadaje się dla małych dzieci. Rodziców z wózkami też spotykaliśmy. Warunkiem są duże koła.
Więcej na temat samej Doliny Białego można przeczytać TU
Co robić z dzieckiem w niepogodę w Zakopanem. Można odwiedzić Muzeum misiów, a można także pójść na salę zabaw. Małpi gaj jest całkiem przyjemnym miejscem. Poza typowymi urządzeniami typu kulki, ślizgawki i tunele, są też inne atrakcje które przypadły nam do gustu.
-Kubie bardzo spodobała się zjeżdżalnia dla samochodzika. Siadał i jeździł z górki w kółko.
-Strzelanie piłeczkami jest zawsze ok.
-Jest kącik dla maluszków które nie radzą sobie jeszcze w tunelach.
–Salka urodzinowa
-Miejsce dla rodziców. Pyszna kawa i przystępne ceny.
–Uwaga pułapki!!! Przy kawiarni stoisko z zabawkami.
I to co nam się najbardziej spodobało. Stolik przy którym może usiąść rodzic wraz z dzieckiem i budować z klocków duplo.