Na początek film bo wiem, że większość na niego czeka 🙂
Obejrzane? To mogę napisać jak było. A było zaje…fajnie. Pojechaliśmy do Energylandii w Zatorze zaraz po odebraniu dzieci z przedszkola i bawiliśmy się do samego zamknięcia. Zaparkowaliśmy na ogromnym parkingu przed parkiem. Musieliśmy tylko uiścić opłatę 5zł.
Cały park jest bardzo dobrze oznaczony. Podzielony na strefy. Dla najmłodszych, starszych, wodne atrakcje. Są knajpki, lodziarnie, budki z pamiątkami.
Pierwsze kroki kierujemy do dziecięcej krainy.
Jeździmy na wszystkich karuzelach, autkach, latamy samolotami, i zjeżdżamy na gigantycznej zjeżdżalni. Chłopcom podobają się najbardziej szybkie kolejki. Oj pokochają kiedyś kolejki górskie z prawdziwego zdarzenia. Już się nie mogę doczekać. Te w strefie dla najmłodszych i tak szybko mkną, a dzieci piszczą z radości.
To co mnie się osobiście najbardziej podoba to to, że na każde urządzenie można wejść z dzieckiem. Można na bierząco śledzić jego reakcje, rozmawiać z nim i opowiadać. Choć powiem szczerze, że jak jeździliśmy traktorkiem po farmie 10 raz z koleji, to zamarzyła mi się dobra książka. Tak wygodnie mi się siedziało że mogłabym czytać i niech Kuba sobie jeździ w kółko.
Często w wesołych miasteczkach jest tak, że wsadzając dziecko do autka czy na karuzelę modlimy się aby nie wstało. Tu mamy wszystko pod kontrolą.
Wodne atrakcje bardziej zainteresowały Szymka i namiętnie szczelał do ludzi. Na szczęście trafialiśmy na przyjaźnie nastawionych przeciwników. Nas też troszkę pomoczyli.
Kubuś za to na autodromie szalał że hoho… ile fabryka dała. Po kim on to ma???
Atrakcje dla dorosłych obejrzeliśmy z boku. Musimy pojechać poszaleć bez dzieci. Już mam plan.
Z uśmiechem na twarzy przemieszczaliśmy się od atrakcji do atrakcji.
Kolejek nie było prawie wcale. Czasem 2/3 osoby przed nami. W weekend na pewno jest dużo gorzej.
Regenerowaliśmy siły na leżakach.
Odwiedziliśmy i toalety. Brawo za wykonanie. Do każdego lustra dzieci musiały zajrzeć.
Plac zabaw zaliczyliśmy w locie między wodnymi łódkami.
To co nas urzekło to mnóstwo bajkowych postaci i pięknych kolorów.
Lodziarnie, kawiarnie – wszystko jak z zaczarowanej bajki. Cukierkowo i słodko.
Czego nam zabrakło? Niestety nie było malowania buziek. Szkoda bo Kuba ostatnio bardzo polubiał i sprawiło by mu to sporo frajdy. Nie chodzą też już po parku „żywe” maskotki. Biedactwa chodziły w trzydziestostopniowych upałach w lato, a teraz ich nie ma.
W piramidzie znajduje się kino 7D.
W Egipcie oraz w Colloseum odbywają się pokazy i przedstawienia.
A w wulkanie można dostać oczopląsu od ilości gier komputerowych.
Podsumowując – prawdziwy park rodzinny. Rodzice mogą się bawić z dziećmi do woli. Wróciliśmy do domu wykończeni ale szczęśliwi.
Chyba nie muszę mówić, że planujemy ponowne wizyty.
Cały Świat jak na dłoni. Takie miejsce znajduje się w Krakowie – są to Wioski Świata. Wczoraj organizowany był piknik i dzień otwarty. Każdy mógł wejść, pozwiedzać, pobawić się i przy okazji najeść.
Czy jadąc gdzieś dalej zawsze wybieracie autostrady? Aby szybko i w miarę bezproblemowo dotrzeć do celu. My bardzo często je omijamy i nadrabiamy kilometry jadąc okrężną drogą. Robimy to celowo, aby pozwiedzać coś po drodze. Czasem do celu docieramy po paru godzinach, bo jadę z listą życzeń do zobaczenia na trasie.
Tak też było ostatnio jadąc do Zakopanego. Zatrzymaliśmy się w Suchej Beskidzkiej aby zobaczyć zamek. Nie zwiedzaliśmy go w środku, bo chłopcy nie szczególnie lubią takie wystawy. Spacerowaliśmy dookoła.
Jest dość spory, a obok niego niewielki park ze stawem. Woda czystością nie grzeszy, ale ryby się w niej jakoś uchowały. Oczywiście to one były największą atrakcją.
Za zamkiem jest też niewielki placyk zabaw i kawiarnia. Urządzenia na placu zabaw nie powalają na kolana, ale można w spokoju wypić kawę.
Aquapark w Krakowie pokochają wszystkie dzieci kochające wodę. A jeśli mają jeszcze obiekcje przed wodnymi szaleństwami, może uda się je przekonać. Myślę, że jest to odpowiednie miejsce. Kubuś nigdy nie miał problemów z wodą. Widział i wskakiwał. Szymek oswajał się stopniowo więc i atrakcje basenowe miał serwowane pomału. Zanim trafiliśmy do aquaparku krakowskiego chłopcy zaliczyli już parę basenów. Ten bezapelacyjnie wygrał w opinii chłopców. Tylu atrakcji dla dzieci nie było nigdzie indziej.
Już od wejścia chłopcy się niecierpliwili. Zaraz po odprawie przy kasie ściągnęli buty i koszulki. Nie pomagały tłumaczenia, że za chwilkę jest szatnia. W szatni przebrałam się szybko ja i mąż. Chłopcy jeszcze w drodze ściągali spodenki. Cały czas ponaglani wrzuciliśmy rzeczy do szafki i weszliśmy do hali basenowej.
W szatniach czysto, panie na bieżąco sprzątają. W ubikacjach również. Papieru toaletowego nie brakuje. Nie ma się do czego przyczepić. Szafki są zamykane na zegarki, które służą jeszcze do zakupów na hali basenowej, wejścia na saunę i sprawdzania ile czasu zabawy nam pozostało. My mamy wejście nieograniczone czasowo. To pluskamy się do woli.
Zaraz po prysznicu i wejściu na halę basenową chłopcy wydają okrzyki radości, bo pierwsze co rzuca im się w oczy do trzygłowy smok. Tym razem plujący wodą, a nie ziejący ogniem. Mamie rzuca się w oczy jacuzzi. I już obmyślam plan sprzedania dzieci tatusiowi.
Niestety, muszę poczekać na swoją kolej relaksu. Chłopcy rozbiegają się w różne strony. Kuba zobaczył zjeżdżalnię, a Szymek dinozaura.
Rozdzielamy się. Ja zostaję z Szymkiem bo wiem, że dinozaur utrzyma go w miejscu dłuższą chwilę. Zabawa trwa w najlepsze. Dino chlapie Szymka – Szymek go. Siada na nim i skacze mu po ogonie. Ja w tym czasie staram się porobić zdjęcia i coś nakręcić.
Zaraz obok zielonego gada znajduje się statek z armatkami wodnymi.
Szymek zmienia lokalizację i chlapie dzieci. Zerkam co robi Kuba.
A mój młodszy smyk testuje zjeżdżalnie wszystkie po kolei. Jest ich sporo. Najmniejsza żółta dla maluszków. Ta szybko się nudzi i Kuba wchodzi na wyższy level.
Dwie są dla odważniejszych dzieci i mają skręt. Na nich spędza sporo czasu. I nagle widzę, że tatuś pokazuje mu największą. Fioletowo – niebieską w paski (na zdjęciu widać jej kawałek, na filmie widać doskonale).
Na moment staje mi serce i patrzę czy Kuba się odważy. Nie trzeba mu dwa razy powtarzać. Nie zdążę mrugnąć a on już jest na dole. Szymek przez chwilę obserwuje brata. Sprawdza czy nic mu nie zagraża. I dołącza do niego.
Tropem Kuby zaczyna od najmniejszej ślizgawki i przechodzi coraz dalej. Po chwili ślizgają się we dwóch z największej.
W ramach regeneracji i odpoczynku idą się pochlapać pod żurawia (tak mówią) lub pod grzybek. Chwilę też pływają w kółkach, lecz nie jest to atrakcja największych lotów. Kółka szybko idą w odstawkę. Przy grzybku jest kolejna zjeżdżalnia.
Zielonożółty dinozaur. Zanim zorientowali się że trzeba zjeżdżać i na koniec lądować na nogach, zaliczyli parę nurków pod wodę. Obyło się bez płaczu i pisków. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że oswoili się już całkowicie z wodą. Szczególnie Szymek który oczy musiał mieć zawsze suche.
Widzicie tą zjeżdżalnię żółtozieloną w tle? Tak jest dla nastolatków – co nie powstrzymało Kuby przed zjazdem. Zaciągnął tam tatusia.
Byliśmy też na głębokiej wodzie zobaczyć trzygłowego smoka z bliska. Odwiedziliśmy też jaszczurkę.
O nie – nie pokażę Wam wszystkiego. Nie będzie niespodzianek. A atrakcji jest cała masa. Zdradzę jeszcze tylko, że na brzegu czeka na dzieci statek piratów.
Głód też nam nie groźny. Na terenie hali znajduje się kawiarnia. Przy kawiarni są leżaki. Nie dane nam było poleżeć. Przy tych dwóch urwisach ciągle jesteśmy w ruchu.
Przy każdym basenie i zjeżdżalniach czuwają ratownicy.
Aquapark w Krakowie to baseny o łącznej powierzchni ponad 2000m2. Zajęcie znajdzie tu każdy. Od niemowlaka po seniora. Atrakcje są bardzo dobrze podzielone na grupy wiekowe. Nastolatkom najbardziej przypadną do gustu wszelkie zjeżdżalnie typu rury. Maluszki mają swój raj opisany powyżej. Rodzinnie można także spędzić czas w większych basenach czy rwącej rzece. Strefa relaksu z wszelkimi bąbelkami, masażami bardzo mi się podobała. Jednak aby z niej w pełni korzystać musiałabym być bez dzieci. W pogodne dni jest jeszcze do dyspozycji plaża na zewnątrz.
Aquapark odwiedziliśmy w weekend i było sporo ludzi. W upalne dni każdy szuka ochłody. Mimo tłoku w niektórych miejscach bawiliśmy się świetnie. Spędziliśmy tu parę godzin i chłopcy nie chcieli opuszczać tego miejsca. To chyba najlepsza rekomendacja. Aktualnie krakowski aquapark wygrywa w naszym rankingu basenów w Polsce.
Po wejściu do auta, chłopcy zasnęli w ciągu 5 minut. Jeszcze tu wrócimy.
Zapraszamy na nasz film oraz na stronę aquaparku KLIK:
Zarządowi Parku Wodnego bardzo dziękujemy za zaproszenie.
Urocze miejsce w południowo wschodniej część Zawoi. Park Czarnego Daniela to miejsce gdzie można obcować z tymi zwierzętami. Biletem wstępu jest zakup miseczki jedzenia za 7zł. Kupujemy 4 miseczki i idziemy karmić czworonożne głodomory. Dzieci mają niesamowitą frajdę. W miedzyczasie właściciel opowiada o zwierzętach. Pokazuje różne poroża. Dowiaduję się jak się odbywa proces zrzucania poroża. Brzmi to coś masakrycznie.
Spotkamy tu daniele, owce, konie, lamy i kozę. Wybiegi zwierząt są bardzo duże. Zachowano niemal naturalne warunki w jakich żyją.
Gdyby jeszcze komarów było ciut mniej, byłaby pełnia szczęścia 🙂
Kto nie lubi szaleć na karuzelach ręka do góry? Chyba mało takich. My uwielbiamy. Odwiedziliśmy Rabkoland i testowaliśmy urządzenia po kolei.
Na samym początku chłopcy wskoczyli w małpi gaj. Labirynty i zabawy w piłeczkach to zabawa znakomita i nigdy się nie nudzi.
Gdy udało nam się urwisów wyciągnąć z małpiej krainy poszliśmy na karuzelę. Diabelskie młyny uwielbiamy wszyscy. Nie jest on taki duży jak chorzowski, ale mały też nie.
Zaliczyliśmy parę atrakcji rodzinnych, miedzy innymi pływanie łodeczkami (pontonami). I chłopcy udali się do swojej dziecięcej krainy. Zaliczyli wszystkie karuzele dziecięce, autka, przedstawienia w gablotach i…
Cyrk… tu utknęliśmy na dobre. Przejeżdżaliśmy przez niego parę razy. Bardzo pomysłowo zrobiony. Jedzie się w środku autkiem, a po bokach po kolei włanczają się różne atrakcje. Są klauni, kuglarze, zwierzęta, akrobaci.
Przed cyrkiem wita nas pan przebrany za klauna.
W Rabkolandzie jest bardzo dużo atrakcji dla dzieci. Jest parę rodzinnych i dla dorosłych (samodzielnych nastolatków). Z tych ostatnich ze względu na dzieci nie skorzystaliśmy.
Jak Rabkoland przedstawia się cenowo? Jedna atrakcja to koszt 5 zł. Jeśli kupimy karnet na 10 przejażdżek to zapłacimy 40zł. Dalej drogo? Warto przejrzeć oferty na portalu godealla (klik). Można kupić karnety za 30 zł. Ta opcja wygląda najbardziej sensownie.