Kucyk Mini Zoo-Inwałd

Ośrodek znajduje się 15 minut pieszo od Parku miniatur i Dinolandii. Można podjechać do niego ciuchcią która kursuje między parkami.

W mini zoo jest bardzo dużo zwięrząt. W kasie kupujemy 2 opakowania karmy i idziemy nakarmić zwierzątka. Pierwsze witają nas kozy.

 

Mają ogromny apetyt. Nie dajemy im jeść za dużo, niech i inne dzieci pokarmią je troszkę. Idziemy do góry.

Tam spotykamy min. króliczki, ptactwo, konie, owce, lamy i nawet osiołka. Wszystkie zwierzątka karmimy. Chłopcy przedrzeźniają osła i chyba mu się to podoba.

 

Po nakarmieniu wszystkich zwierzaków udajemy się na plac zabaw. A tam prawdziwy raj. Dmuchańce, piłeczki, trampoliny, huśtawki. Szaleństwo na całego.

Kucyk park organizuje mnustwo imprez cyklicznych, na których napewno warto być.

Strona internetowa KLIK

Zobacz w Inwałdzie:

Dinolandia

Warownia

Miniatury

ZOO Kraków

Krakowskie ZOO odwiedziliśmy spontanicznie. Nie mieliśmy go w planach. Ale będąc już w mieście stwierdziliśmy, że zrobimy dzieciom przyjemność. Zaparkowaliśmy na płatnym parkingu za 15zł cały dzień. Do Zoo można dojść na pieszo lasem wolskim lub podjechać busem. My podjechaliśmy, a z powrotem na parking przeszliśmy się na nogach. Nie żałujemy tej niezaplanowanej wycieczki. ZOO bardzo nam się podobało. Moim zdaniem jedno z ładniejszych w Polsce.

Już przy wejściu witają nas słonie. A zaraz obok flamingi. Chłopcy biegają od jednych do drugich i spędzamy tu troszkę czasu.

 

 

 

 

Jak to wytłumaczyć dziecku? Szymek stwierdził, że flamingi się atakują. Niech mu będzie.

Mieliśmy sporo szczęścia bo wszystkie zwierzęta były aktywne. Kotowate biegały po klatkach i groźnie na nas patrzyły. Chłopcy byli zachwyceni widząc lwa na wyciągnięcie ręki.

 

Czyste, alejki szerokie, brak obawy, że dziecko gdzieś wpadnie do rowu. Dobrze oznaczone. Jedyne czego bym się mogła przyczepić to plac zabaw. Przystosowany bardziej dla starszych dzieci. Barierki do trzymania są wysoko i chłopcy musieli podnosić ręce do góry przy pokonywaniu danej przeszkody.

 

Żyrafy pięknie pozowały do zdjęć. Większość zwierząt chciała z nami współpracować.  Tylko jeden paw rozwinął ogon na środku chodnika i stwierdził, że nie będzie pieszych przepuszczać. Owszem pozował. Obracał się do aparatów w każdą stronę. Ale po pół godzinie każdy już miał go dość, a on się dalej puszył – gwiazda wybiegu.

 

 

 

 

Kraków to nie tylko stare miasto i sukiennice. Warto zwiedzić to miasto oczami dziecka.

Strona internetowa KLIK

 

Park Owadów Zator

Często chodzimy z chłopcami na spacer wraz ze szkłem powiększającym. Udało nam się powiększyć biedronkę, mrówkę i gąsienicę. Ale na tym koniec. Nie chciałabym, żeby mieli bliższe spotkanie z osą, a już na pewno nie z bąkiem. Wolę opcję bezpieczniejszą jaką jest park owadów.

Można się tu przyjrzeć im z bliska, nie narażając zdrowia. Bardzo nam się podoba. Chłopcy upodobali sobie w szczególności biedronkę. Czytałam, że park wzbogacił się o nowe ruchome okazy. Musimy zobaczyć.

Strona internetowa KLIK

Zobacz także w Zatorze:

Park dinozaurów

Park mitologiczny

Proponuję kupować bilety combo na wszystkie parki i atrakcje razem. Wtedy przeznaczyć na zwiedzanie cały dzień.

Rejs z Niedzicy do Czorsztyna

Rok 2014 Aktualizacja

Rok temu płynęliśmy do Czorsztyna statkiem. W tym roku wybraliśmy gondolę. Przystań jest na lewo od statków, w kierunku plaży. Warto pokusić się o gondolę, ponieważ w cenie biletów dzieci mają po drugiej stronie jeziora plac zabaw. Jest ogromny dmuchany statek, trampolina, kule wodne. Obok niewielka kawiarnia. Po powrocie do Niedzicy plażowaliśmy jeszcze u stóp zamku.

Cennik rejsów gondolami TU

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rok 2013

Jedziemy do Niedzicy. Samochód zostawiamy na parkingu pod zamkiem(10zł). Kierujemy się do portu. Kupujemy bilety na statek KLIK

Płyniemy na drugi brzeg. Chcemy zobaczyć riuny zamku w Czorsztynie. Rejs jest bardzo spokojny. Świeci słonko, nie ma wiatru. Obserwujemy przyrodę, delektujemy się ciszą.

Po dopłynięciu do brzegu udajemy się do zamku wyznaczonym szlakiem. Idziemy przez las. Są mostki, kamienie, czyli to co chłopcy lubią najbardziej.

Docieramy, zamek jest ogromny, a widok z góry zapiera dech w piersi. Oglądamy poszczególne pomieszczenia, uważając na głowy by nie nabić sobie guza.

Czekając na statek pijemy kawę w kawiarni, a chłopcy skaczą na trampolinie. Schodzimy jeszcze na brzeg powrzucać kamyki do wody. To nasza ulubiona zabawa. Kto dalej rzuci i czyja woda bardziej pryśnie. Wygrywa tata. Podpływa statek i wracamy.