Gospodarstwo „We Młynie” jest położone w Dolinie Prądnika nad samą rzeką Prądnik. Do Ojcowskiego Parku Narodowego jest bardzo blisko- około pół kilometra. Bardzo ciche i spokojne miejsce z dala od ruchliwych ulic. Jednocześnie bardzo dobra baza wypadowa. Do Krakowa tylko 10km.
Spędzamy tu parę dni. Zapraszamy do zwiedzenia obiektu.
Gospodarstwo to połączone dwa domki. W jednym mieszkają właściciele, w drugim goście. Jest to wygodne rozwiązanie. Nikt nikomu nie przeszkadza, a w razie potrzeby można zapukać do sąsiednich drzwi.
Wchodzimy do środka. Kierujemy się schodami na górę gdzie znajduje się nasz pokój.
Wnętrze wykonane w drewnie, bardzo nam się podoba. Mamy do dyspozycji łoże małżeńskie. Tapczan rozkładany oraz jedynkę na antresoli. Widzicie ten ścięty dach? Tam jest jedynka. Chłopcy urządzili sobie z tego ukosa ślizgawkę. Właścicielka sama im ten pomysł podsunęła. Frajda jakiej jeszcze nigdzie nie było.
Pokój posiada także łazienkę z kabiną prysznicową. Jest bardzo czysto.
Schodzimy schodami w dół. Znajdują się tu małe kąciki czytelnicze ( tak je nazwaliśmy). Są bajeczki dla dzieci, kredki, kolorowanki. Pod łukami kamiennymi wchodzi się do kuchni i jadalni.
Kuchnia jest bardzo dobrze wyposażona. Znajdziemy tu wszystko co jest potrzebne do ugotowania szybkiego obiadu. To co mi rzuciło się w oczy to termosy. Jak chłopcy byli mali wszędzie zabierałam termos, aby mieć w nocy ciepłą wodę do zrobienia mleka.
Jest możliwość wykupienia posiłków. Nie trzeba wszystkich. Można ustalić ilość i jakie.
Dookoła domu duża łąka. Chłopcy mają gdzie się wyhasać. Biegają miedzy placem zabaw, a zagrodą z kurami. Jeśli miałabym coś tu poprawić, to przy ślizgawce dorobiłabym drabinkę, aby młodsze dziecko mogło samo wejść. W tej chwili jest lina do wspinania. Musieliśmy chłopcom pomagać.
Na łące jest możliwość rozbicia namiotów. Można zrobić grilla.
Najbliższa okolica gospodarstwa mnie zachwyciła. Wszędzie cisza i spokój. Brak komunikacji miejskiej. Słychać szum rzeki. Nasz podziw wzbudził domek w skale. Ślicznie wygląda z bliska. Ciekawe czy właściciel nie obawia się, że mu jakiś głaz na dach spadnie. Wzdłuż całej doliny płynie Prądnik i chłopcy mają okazję niemal co chwilkę wrzucać kamyczki do wody.
Sołtys zadbał także o miejsce dla dzieci. Kolorowy plac zabaw cały ogrodzony od rzeki i ulicy. I tu nastąpiło kolejne zdziwienie na mej twarzy. W piaskownicy znajduje się mnóstwo zabawek. A w odległym kącie placu stoi toj toj (uwaga czysty!) U nas w mieście tego nie znajdziesz. Jestem pod wrażeniem.
Wracając do obiektu. Jest on rekomendowany przez Polską Federację Turystyki Wiejskiej. Jest także uczestnikiem projektu „ Małopolska Wieś dla Dzieci”.
Nasz pobyt wspominamy bardzo miło. Jedyne co bym zmieniła to wejście na ślizgawkę.
Chłopcom najbardziej spodobały się kury i rzeka. Nam, bliskie odległości do Krakowa czy innych zakątków Jury. Spokój i cisza jakiej w mieście próżno szukać.
Właściciele planują otworzyć jeszcze zagrodę z owieczkami.
:
Strona internetowa KLIK