Zdecydowanie wolimy, aby dzieci uczyły się współpracy i współdziałania. Aby rozwijały empatię, wrażliwość, chęć pomocy słabszym – zamiast rywalizacji. Tam gdzie jest rywalizacja – jest zwycięzca i przegrany, jest lepszy i gorszy, jest wielka radość i ogromny smutek. Jest duma z własnych osiągnięć, ale jest też odczucie beznadziejności podejmowania wysiłku. Z jednej strony u zwycięzcy pojawia się też lęk o utratę pierwszego miejsca na podium, a z drugiej u przegranego lęk przed podejmowaniem po raz kolejny ryzyka przegranej.

Dlaczego tak się dziwimy stosunkom pomiędzy ludźmi dorosłymi, którzy posuwają się do nieetycznych zachowań aby odnieść sukces? Jeśli od najmłodszych lat dziecka, będziemy nagradzać i promować wyścig szczurów, to nie dziwmy się, że tak mało jest w ludziach współczucia i że nikt nam nie pomoże w rozwiązaniu problemu.
W niektórych firmach oczekuje się od pracowników umiejętności pracy zespołowej. Ale okazuje się, że niewiele osób jest przygotowanych do rozumienia grupy, zespołu – jak jednej drużyny, wspólnego wysiłku.

Niektórym osobom, w dorosłym życiu bardzo trudno jest wspierać innych, cieszyć się sukcesami współpracowników i bardzo trudno pogratulować koledze wspaniałych efektów jego pracy.
Oczywiście są takie dziedziny jak sport czy gry towarzyskie, w których rywalizacja jest nieunikniona. Ale może pozostawmy rywalizację tylko tam gdzie jest niezbędna.
Nieważne jest czy dziecko dostało w szkole 6 czy 4. Ważne jest czy osiąga postępy, rozwija się i dojrzewa. Dla jednego dziecka 6 z matematyki jest jak pstryknięcie palcami, dla innego 4 jest wynikiem świadczącym o włożeniu wielkiej pracy i wysiłku w ten sukces. Co w takim razie oznacza określenie: „najlepszy uczeń”? Czy to ten który ma najlepsze stopnie, czy ten który wytrwale i ciężko pracuje?

Szkolne rankingi, oceny, wyniki – czy są miarodajne? Czy najlepszą szkołą jest ta, której uczniowie mają najwyższe wyniki na egzaminach? A może ta w której uczniowie są wspierani i rozumiani, w której rozwijają swój osobisty potencjał?
W której pracy my dorośli czujemy się lepiej? Wolimy wyścig szczurów, czy miejsce do którego przychodzi się z uśmiechem, bo można wspólnie robić coś interesującego?